Raz dodają nam energii, innym razem ją odbierają. Nie istnieje bez nich świat, nie funkcjonują bez nich ludzie. Choć są nam tak bliskie, jednocześnie bywają dalekie w ich zrozumieniu, pozostając dla nas ciągle tajemnicą. A mowa o emocjach. Bo czym byłby świat bez emocji?
Przecież uwielbiamy się śmiać i cieszyć. Czasami wpadamy w nostalgię i smutek, ale w życiu powinna być równowaga. Szwajcarski filozof Ronald de Sousa mówił, że nie jest w stanie podać definicji emocji i chyba możemy się z nim zgodzić, że emocje to stany, których sami nie do końca zawsze rozumiemy i ich definiowanie jest niezwykle trudne.
Czym są emocje? Czy dają nam życie, a może je odbierają? Jesteśmy w stanie kiedykolwiek je zrozumieć? Umiemy podejmować bez nich decyzje? Są dla nas przeszkodą? Co właściwie robią emocje i jaka jest ich rola w naszym życiu? Może dodają kolorów albo rzucają cienie? Być może powinniśmy się ich pozbyć aby nie zaburzały naszej racjonalności?
Zapraszam dzisiaj na krótką podróż w głąb siebie. Być może dzięki takiej podróży uda się bardziej rozszyfrować naszą naturę i odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego czasami czujemy się rozdarci, a innym razem działamy pod wpływem chwili.
Zapytałam kilkoro znajomych o pierwsze skojarzenie ze słowem emocja. Ku memu zdziwieniu usłyszałam w odpowiedzi strach, osamotnienie, smutek. Rzadziej padało hasło radość i szczęście. Mimo całej palety emocji coraz częściej słyszę, że nasze pokolenie kręci się wokół niepewności i lęków. Jakbyśmy nie cieszyli się z tego co mamy. Z drugiej strony czy strach to taka zła emocja? To właśnie ona pozwala nam uciec od tego, co człowiekowi zagraża. Smutek daje nam czas na refleksję, a uczucie osamotnienia pozwala trochę odpocząć.
Czym są emocje?
Emocje to sposób poznawania i odczuwania świata. Kiedy się zakochamy, poznamy czym może być lub czym jest miłość. Gdy się na kimś zawiedziemy, będziemy wiedzieli co oznacza rozczarowanie i dlaczego zaufanie to waluta, którą się gromadzi z czasem. Emocje porządkują nasze doświadczenia. Dzięki nim jesteśmy w stanie określić charakter życiowego bagażu i wiemy co jest dla nas dobre, a co złe.
Emocje to nasze motywatory do działania. Wielu twierdzi, że najlepiej pracuje w stresie. Niektórzy bardziej się wtedy koncentrują i lepiej funkcjonują. Emocje to nasze paliwo. Popychają nas i dodają odwagi. Są organizatorem naszego życia, rzucając czasami na nieznane wody, których przy racjonalnym rozumowaniu na pewno byśmy nie poznali. Gdy odczuwamy strach to uciekamy, gdy jesteśmy źli to jesteśmy w stanie atakować. Gdy kochamy to dążymy do bliskości.
Emocje to również odczucia, które ubarwiają nam życie. Pozwalają nam nazywać. Dzięki nim potrafimy powiedzieć, kiedy nam przykro, a kiedy odczuwamy przyjemność. Bez nich świat byłby czarno biały.
W obliczu tych definicji możemy powiedzieć, że emocje dają życie, ale czy na pewno?
Zdarza się, że emocje to zagrożenia. Prowadzą do namiętności, które bywają irracjonalne. Bywa, że nami manipulują i wpływają na nasze decyzje. Podejmujemy je pod wpływem chwili, nie patrząc na konsekwencje. Emocje nami sterują i wypaczają obiektywny osąd sytuacji. Bawią się jak marionetkami, wprowadzając w stany euforii i wyprowadzając do stanów depresji.
W stanie euforii ulegamy innym i łapiemy haczyk, czego z czasem żałujemy. W stanach głębokiego smutku odrzucamy prawdziwie pomocną dłoń. Gdy doświadczymy porażki powinniśmy zastanowić się co poszło nie tak i skorygować błędy. Jednak pod wpływem emocji rzucamy hasło YOU CAN DO IT, doprowadzając się do emocjonalnego rauszu i zostawiając za sobą niepowodzenia.
Czy emocje nie mają zatem podwójnej natury? Są nam w życiu niezbędne, dodają rumieńców, burzą krew, ale czasami pozbywają nas tlenu. Bo ile głupot w życiu zrobiliśmy, bo doświadczaliśmy jakiś emocji? Oszołomieni uczuciami pobiegliśmy za czymś, co nas zgubiło. Ile razy straciliśmy kontrolę, bo rozbuchane emocje wzięły górę? Jak często daliśmy się wkręcić w coś czego tak naprawdę nie ma, tylko dlatego że pozwoliliśmy emocjom wejść na głowę?
U podstaw rozważań na temat emocji zawsze jest nadzieja na to, że zrozumiemy lepiej siebie i rozwiążemy zagadkę naszych rozdarć wewnętrznych, i dylematów. Myślę, że nigdy nie odpowiemy jednoznacznie czym są emocje, ale kształtując samoświadomość będziemy bliżej ich rozumienia. Rozwój własnej inteligencji emocjonalnej ułatwi swobodniejsze poruszanie się w życiu i wśród ludzi. Ewolucja tych kompetencji pewnie nie raz będzie nam narzucała wyjście ze strefy komfortu, ale dobrze jest mierzyć się z własnymi słabościami. Warto to ulepszać, by na samym końcu naszego życia nie musieć mieć dylematu św. Pawła, który już wieki temu zastanawiał się nad emocjami…
Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię. (Rz 7.15)
Dlatego dzisiaj, kiedy sama odczuwam emocjonalną huśtawkę, apeluję aby emocji nie przedawkować, ale też całkowicie ich nie odrzucać. Zacznijmy brać je, jako drogowskazy, których należy nauczyć się czytać. Powodzenia!
Macie pomysły jak rozwijać inteligencję emocjonalną? Może prowadzenie dziennika emocji i codzienne spojrzenie na emocje z perspektywy czasu da nam je lepiej poznać?